Zbyt gęsty siew, niewłaściwie obrane odmiany zbóż i ulewne deszcze mogą sprawić, że łany roślin będą przybite do ziemi. Specjaliści mówią, że rolnicy ze względów finansowych nie stosują regulatorów wzrostu. Są to pozorne oszczędności, bo wylegnięte zboża oznaczają niższe plony i gorszej jakości ziarno.
Rolnicy robią wszystko, aby uzyskać jak najwyższe plony. Często ich plany pokrzyżuje burza z ulewnym deszczem, która potrafi położyć łany zbóż. Aby zapobiegać takim sytuacjom, należy pamiętać o terminowym siewie o odpowiednim zagęszczeniu na prawidłowo uprawioną glebę. – Za gęsty siew to już od początku jest ta konkurencja pomiędzy poszczególnymi źdźbłami. One walczą o światło, wydłużają się, są cienkie i w konsekwencji nie wytrzymują tej pozycji pionowej – wyjaśnia Andrzej Obst, główny specjalista doradztwa rolniczego w Wielkopolskim Ośrodku Doradztwa Rolniczego w Poznaniu. – Jeśli sobie zakładam 6 ton z ha, to skracanie, usztywnianie źdźbła jest takim elementem jak nawożenie, orka – tak, jak każdy inny element tego segmentu technologicznego, a z tym jest bardzo różnie, bo dopiero, jak na polu się chwieje i przewraca, to jest próba działania jest nie zawsze zasadna i skuteczna – zauważa doradca.
W jego ocenie, aby uzyskać duży i dobry jakościowo plon rolnicy muszą włączyć w swoje gospodarowanie zdobycze technologiczne. Proponuje, aby wysiewać niższe i krótsze odmiany. W pozostałych przypadkach należy stosować regulatory wzrostu. – Przychodzi odpowiedni okres wegetacji, uwalnianie kolanka, początek strzelania w źdźbło, jestem przygotowany, mam odpowiednią wiedzę i kupuję antywylegacz – mówi agronom. Zaznacza, aby regulatorów wzrostu nie stosować, kiedy jest susza. Wpływ tego środka na ochronę zboże jest uzależniony od okresu dojrzałości rośliny i warunków pogodowych panujących aktualnie na polu. Najlepsze efekty osiąga się stosując regulator wzrostu przy bezchmurnej pogodzie i temperaturze 15 stopni.
Specjalista mówi, że na rynku jest wiele preparatów zapobiegających wyleganiu zbóż i to rolnik musi podjąć decyzję, jaki zastosować. – Ja optuję za tymi nowoczesnymi, które w pierwszej fazie nie skracają całego źdźbła, ale wpływają na pogrubienie ścianek i zboże jest wytrzymalsze na wyleganie – mówi ekspert poznańskiego ODR-u. Wylegnięte zboże na polach dojrzewa wolniej, bo jest wilgotne, a przy wysokiej temperaturze i opadach deszczu dochodzi do przerastania kłosów. – Niezastosowanie środka usztywniającego, skracającego jest to oszczędność pozorna, bo skutkuje niższym plonem, wyższymi kosztami zbioru i gorszym jakościowo towarem. Czynników niekorzystnych jest więcej jak kosztów – ocenia Andrzej Obst. Z jego obserwacji wynika, że zbyt mało gospodarzy stosuje środki, które mogłyby przeciwdziałać wyleganiu zbóż. Dlaczego? – Cały czas podstawowym problem jest edukacja.
Rolnictwo jest specyficzną dziedziną, gdzie każdy dzień przynosi zmiany. Każdy sezon wegetacyjny jest inny. Hodowcy dostarczają nowych odmian, producenci nowych maszyn i ogrom innowacji niejednokrotnie przytłacza rolnika – uważa agronom. Zachęca do korzystania z publikacji wydawanych w ramach programu Porejestrowe Doświadczalnictwo Odmianowe i Rolnicze. Wydawnictwa te zawierają wyniki badań odmian roślin pod kątem przydatności do danego terenu. – Gdyby rolnik zechciał skorzystać z tych rad, ma informację, jaką odmianę zasiać, o długości, wytrzymałości źdźbła, o odporności na choroby – tłumaczy agronom. Są i tacy rolnicy, którzy wyleganiu zbóż przeciwdziałają, zanim rozpoczną ich uprawę. – Ja sieję bardzo niskie odmiany pszenżyta właśnie, żeby nie mieć problemu. W moim przypadku zboża przypadają na takiej lżejszej ziemi i nie muszę martwić się, że mi coś wylegnie – mówi Mikołaj Próchniewicz z powiatu średzkiego.
Elżbieta Rzepczyk
źródło: wieścirolnicze.pl